Wedding Escape to świetna, pełna humoru łamigłówka typu match-3 (połącz 3 elementy) stworzona przez kanadyjczyka Rafaela Lima (Firebird Games) i wydana w 2015 roku na Androida i iOSa. Uroku dodaje jej nieco pixel-artowy charakter.
Na Wedding Escape wpadłam przez przypadek, ale od razu przekonała mnie do siebie świetną grafiką i unikalnym humorem. Trochę przypominała mi Leo’s Red Carpet Rampage. Obie ubawiły mnie do łez. W dzisiejszej odsłonie inspirujących gier chcę przedstawić Wam bliżej tą produkcję.
Fabuła
W pierwszej rozgrywce wcielamy się w rolę pana młodego, który ucieka z własnego ślubu.
Naszym zadaniem jest dopasowanie monet i diamentów na zasadzie odwracania sąsiadujących pól i zdobycie określonej liczby punktów, aby w danym poziomie uciec przed goniącą nas postacią – w pierwszym levelu goni nas ksiądz.
Musimy pamiętać, że mamy ograniczoną liczbę ruchów.
Wyzwaniem jest odkrywanie kolejnych poziomów i zbieranie kasy. Kasę możemy wydać na ulepszenia, które mają wpływ na naszą postać, a także na nowe alternatywne postaci dla głównego bohatera, które nie mają jednak wpływu na przebieg rozgrywki, a jedynie na jej stronę wizualną.
Kasę zbieramy przy każdej rozgrywce – im dalej zajdziemy, tym więcej kasy. Po przegranej rozgrywce możemy użyć jednorękiego bandyty, który pomnoży nam wygraną, zwróci życie, odblokuje bezpłatnie nową postać lub nie da nam kompletnie nic. Kasę możemy również kupić ;) przy pomocy popularnych w grach mobilnych mikropłatności.
Elementy graficzne
Jak wspomniałam we wstępie – grafika przywołuje na myśl pixel-art, choć nim nie jest. Myślę, że to dzięki zastosowaniu rzutu izometrycznego i uproszczeniu anatomii postaci. Wszystko zdaje się być takie kanciaste – pixelowe, a może już voxelowe? Nie ważne – ważne, że jest wyjątkowe!
Charakteru dodają też grze świetne animacje, które podbijają jej humorystyczny wydźwięk – wystarczy spojrzeć na animację zniknięcia pana młodego sprzed ołtarza – przypomina ucieczkę Strusia Pędziwiatra. Elementy UI też pięknie się animują.
Setka alternatywnych postaci do odblokowania to niezła robota graficzna – w dodatku większość z nich w zabawny sposób nawiązuje do popkultury. Mamy np. Obcego jako Mr. E.T., Avatara jako Blue Pocahontas, czy Edwarda Nożycorękiego jako The Barber ;)
Wszystkie przyciski są spójne i nie rozpraszają.
Całość wygląda świetnie!
Fenomen
Zabawny motyw ucieczki z własnego ślubu i podkreślające go świetne animacje, charakterystyczny styl grafiki i mnogość zabawnych postaci do odblokowania to te elementy, które wyróżniają Wedding Escape na tle innych gier mach-3. Gra wydaje się lekka i prosta, a jednocześnie dopracowana w najdrobniejszym szczególe.
Na koniec dodam jeszcze, że choć ze mnie żaden meloman to dźwięki i muzyka w Wedding Escape świetnie współgrają z całą resztą. Kto grał? Kogo przekonałam do spróbowania? Chętnie też poznam Wasze ulubione gry – piszcie w komentarzach :)
Dodaj komentarz