Poproszę o owację na stojąco – po raz pierwszy od wystartowania serii inspirujące wyzwanie dowiozłam rezultat w wyznaczonym terminie! O mamo, jakie to piękne uczucie.
W nawiązaniu do tego, co pisałam na początku stycznia, rzucając sobie to wyzwanie, wygląda na to, że jednak nie oszalałam, a kluczem do sukcesu okazało się potraktowanie wyzwania jak pełnoprawnego projektu z zaplanowanymi fazami i deadlinem, a nie jak graficzenie po godzinach. Udało się – to, co było moją zmorą, czyli okropne przeciąganie w czasie realizacji własnych wyzwań przestało być problemem. Otwierając mentalnego szampana z tej okazji zabieram Was na krótką wycieczkę po moich efektach wyzwania i kilku ciekawych wnioskach.
Na czym polegało wyzwanie?
Celem mojego piątego z kolei wyzwania w serii inspirujące wyzwanie, było stworzenie obrazu hiperrealistycznie namalowanej wiśni na podstawie zdjęcia/zdjęć. Moimi narzędziami był Photoshop i tablet Wacom z serii Bamboo. W serwisie Unsplash znalazłam przepiękne zdjęcie wiśni (może czereśni?), autorstwa Mae Mu, które uczyniłam moim zdjęciem referencyjnym. Moja podświadomość krzyczała do mnie z całych sił, że te krople wody na owocach to będzie coś…
Realizacja
… coś strasznie upierdliwego! I tak też było.
W swojej pracy z Photoshopem często opieram się na zautomatyzowanych funkcjach, jak choćby akcje, czy kopiowane style, dlatego cała aż wyłam do księżyca, aby automatyzm wprowadzić także do malowania kropelek wody. Mam przecież nawet set brushy z kropelkami wody, który udostępniłam tu na Tutsach, ale im mocniej skupiałam się na sposobie autmoatyzacji, tym mniej naturalne efekty otrzymywałam. Uznałam, że nie ma rady i trzeba to po prostu namalować – kropla, po kropli, czasem kopiując pojedyncza sztuki.
Malowałam te krople, aż w pewnym momencie poddałam się i zostawiłam je w spokoju, choć nie wymalowałam ich wszystkich. Zauważyłam jednak, że to one robią połowę roboty w takim realistycznym odwzorowaniu.
Kolejnym czynnikiem jest gra świateł i cieni – tu też mam jeszcze sporo do opanowania – natura robi to zdecydowanie lepiej niż ja ;)
Zmiana tonacji to natomiast świadomy zabieg – chciałam, żeby moje wiśnie były właśnie takie „szarawe”. Pozostawienie nienamalowanych ogonków to również świadomy zabieg.
Nad tym obrazkiem spędziłam dokładnie 3h 31min 30s.
Wnioski
Okazuje się, że dzięki wyzwaniu z malowaniem wisienek doszłam do bardzo interesujących wniosków.
Zadanie rozpoczynałam z przeświadczeniem, że z namalowaniem owoców pójdzie mi znacznie sprawniej niż za czasów studiów (jakieś 14-15 lat temu) i będę zdecydowanie bardziej zadowolona z efektów. Wizualnie efekty pewnie są lepsze niż te ze studiów, choć niestety nie mogę tego porównać, bo plik z moimi studenckimi wisienkami nie przetrwał, ale poziom zadowolenia na pewno nie uległ znacznej poprawie – nadal mam wrażenie, że da się milion razy lepiej.
Różnica między wtedy a teraz polega na tych 15 latach doświadczenia, ale jak tak się temu przyjrzeć dokładniej, to ja przez te 15 lat malowałam pędzelkiem w Photoshopie na prawdę niewiele. Ogromną robotę robi natomiast obycie z narzędziem – na początku studiów kompletnie nie wiedziałam co do czego w Photoshopie, dziś, po latach współpracy umiem ponazywać opcje programu i ich możliwości z zamkniętymi oczami.
To z kolei miało wpływ na zniwelowanie poziomu frustracji podczas realizacji zadania – tym razem malowanie było po prostu przyjemnością – nawet te nieszczęsne kropelki, po tym, jak podjęłam decyzję o ich mozolnym tworzeniu, przyniosły odprężenie.
Wniosek jest jeden – doświadczenie to nie ilość lat które upłynęły od wtedy do teraz, a suma ilości czasu, który spędziliśmy na rozwiązywaniu pewnych problemów. Moja kilkunastoletnia przygoda z Photoshopem pomogła mi w malowaniu o tyle, że wiedziałam co robić, ten czas nie mógł jednak wpłynąć na to jak maluję, jeśli tego malowania nie trenowałam zawzięcie.
Dla mnie to wspierające wnioski – dzięki temu doświadczeniu zamierzam nie wymagać od siebie mistrzostwa w obszarach, w których nie trenowałam zbyt wiele, a jednocześnie nie będę bała się podejmowania wyzwań bo pewien poziom już mam, dzięki doświadczeniu w innych, podobnych lub nie, obszarach kreacji.
Co sądzicie? Zapraszam Was do dyskusji :)
Dodaj komentarz