Niespełna rok temu, w ramach serii #tutsyrzucajawyzwanie, zaproponowałam sobie i Wam swoje czwarte wyzwanie. Zadanie polegało na trenowaniu kaligrafii przez okres 3,5 tygodnia.

Z radością mogę stwierdzić, że wyzwanie zrealizowałam zgodnie z zasadami, więc mając w pamięci poprzednie wyzwania i czas ich realizacji mogę sobie pogratulować, jednak mimo wszystko, opublikowanie efektów zabrało mi znów zdecydowanie za dużo czasu.

Z samą kaligrafią natomiast nawiązałyśmy całkiem przyjemną znajomość i chyba potrenuję sobie jeszcze trochę, nawet bez wyzwania.

Poniżej zamieszczam efekty treningu z wyzwania i dorzucam garść moich późniejszych poczynań.


Mój arsenał w próbach okiełznania sztuki ładnego pisania to zestaw brushpenów od Faber-Castell, a dokładniej Pitt Artist.


Jak widać na załączonym obrazku, na samym początku nie miałam bladego pojęcia o zasadach panujących w kaligrafii.


To moje początki z wyzwania…


… a tu niezbyt satysfakcjonujące efekty, ale nie spodziewałam się niczego innego po 3,5 tygodnia.


Ćwiczyłam więc dalej…


… aż zaczęłam zauważać coś na kształt progresu.


Po roku pracy z brushpenami (nie bardzo regularnej niestety), jestem względnie zadowolona. Kolejny rok poświęcę na zacieśnianie więzi z moją nową koleżanką – kaligrafią ;)

Chcecie podzielić się swoimi umiejętnościami kaligraficznymi? Zapraszam do dzielenia się linkami w komentarzach :)

Podziel się dobrocią!